W
poprzednim wpisie wspomniałem o kwaśnych toksynach, które mogą zalegać w jakimś
zakątku naszego organizmu. Skąd się biorą? Otóż odpady metabolizmu komórek to głównie kwasy. Nasze
ciało (czyli 100 bilionów naszych komórek) wytwarza dziennie ponad kilogram
takich odpadów. Czy widzieliście kiedyś pupę niemowlęcia, któremu zbyt długo
nie zmieniano pieluszki? Tak właśnie działa kwas na ludzkie tkanki. Zresztą,
kto miał w szkole chemię, wie.
Nasze ciało
fizyczne jest ciałem bardzo chemicznym. Ważne jest, aby końcowym efektem tych
niezliczonych reakcji, które w nas przebiegają, była równowaga
kwasowo-zasadowa, czyli odpowiednia wartość pH. W normalnych warunkach optymalna wartość pH krwi zawiera
się w przedziale: 7,35-7,45. Wartości pH krwi poniżej 6,8 lub powyżej 7,8
oznaczają zagrożenie dla życia. Nasz cudowny organizm ma co prawda wbudowane
mechanizmy zabezpieczające krew przed osiąganiem takich wartości (oczywiście,
jeśli jest zdrowy), ale nie powinniśmy go zanadto „testować”.
Ponieważ
odpady komórkowego metabolizmu są kwasami, nie dziwi, że większość z nas ma obniżony poziom pH (czyli
zakwaszony organizm). To sprzyja chorobom. Możemy bezpiecznie przyjąć za
prawdę, że jeśli jesteśmy chorzy, oznacza to, że mamy pH krwi poniżej wartości
optymalnej. DOTYCZY TO TAKŻE RAKA – to właśnie dlatego odpowiednia dieta
nie jest w przypadku tej choroby obojętna. Komórki
nowotworowe rozwijają się w kwaśnym środowisku, podczas gdy w prawidłowym
środowisku giną. Aby wspomóc nasz organizm w walce z chorobą, musimy go zalkalizować.
W jaki sposób? Na pewno nie dostarczając mu Coca Coli czy Pepsi Coli (pH ok. 2,5)
czy piwa (pH=4,5). Ale także przesadnych ilości mięsa i wędlin, cukru i jego
przetworów, mleka i nabiału czy produktów z białej pszennej
mąki.
Co wobec tego powinniśmy
jeść? Przede wszystkim dokładnie te produkty, które zalecane są przez portale
onkologiczne przywołane w poprzednim wpisie:
Najbardziej odkwaszą nas:
buraki, cukinia, szpinak, czarna rzodkiew, kalarepa, ogórki, brokuły, kapusta,
marchew, seler, pomidory, fasolka szparagowa, por, szczaw, kalafior, słodka papryka,
natka pietruszki. Nie musimy się obawiać – w wyniku jedzenia tych wszystkich
produktów z pewnością nie grozi nam żadna szkodliwa alkalizacja.
I jeszcze jedno: do
zakwaszenia naszego organizmu przyczynia się w niebagatelnym stopniu chroniczny
stres, najgroźniejszy zabójca na Ziemi. Częste stany napięcia psychicznego,
ponad tolerancję naszego organizmu, zakwaszają nas w takim stopniu, w jakim
nasze mięśnie zakwaszałoby nieprzerwane trzymanie nad głową ciężkiej sztangi.