„Jeśli mi pani zawierzy i zrobi to, co poradzę,
WYZDROWIEJE pani! Za jakiś czas będzie się pani śmiała z 5-letniego okresu
przeżycia”...
Raka wykryto u mnie na początku 2012 r. Wycinek po zabiegu powiedział: „G3/high-grade”. Wiemy, jak się wtedy człowiek czuje… Potem był drugi zabieg – taka procedura. I na tym koniec! Żadnej chemii, żadnej radioterapii... Dziś jestem całkowicie zdrowy. I młodszy o 20 lat. I szczęśliwy. Zamierzam przeżyć jeszcze CO NAJMNIEJ 50 lat :) TOBIE MOGĘ POMÓC OSIĄGNĄĆ TO SAMO. https://www.youtube.com/channel/UC3RbDwg_kRA7UDITPSutn-g/videos
środa, 15 października 2014
poniedziałek, 25 sierpnia 2014
PORADNICTWO ANTYRAKOWE PRZEZ SKYPE’A:
Oferuję osobom chorym
poradnictwo antyrakowe za pośrednictwem Skype'a.
Więcej informacji znajdziecie Państwo w poniższym filmiku:
poradnictwo antyrakowe za pośrednictwem Skype'a.
Więcej informacji znajdziecie Państwo w poniższym filmiku:
Życzę WSZYSTKIM jak najlepszego zdrowia J
Janusz Imiołczyk
poniedziałek, 4 sierpnia 2014
RAK: UNIWERSALNE ZASADY I PRAWDY.
Coraz częściej otrzymuję
korespondencję z prośbami o radę, co zrobić w przypadku takiego czy innego
rodzaju raka. Aby nie powtarzać za każdym razem tego samego, postanowiłem
zebrać wszystkie uniwersalne rady w jednym miejscu.
Rak to rak - zasady jego neutralizowania są takie same. Nieważne czy dotyczy to nerki, jajnika czy piersi. Oczywiście
największa komplikacja występuje wówczas, gdy na rozrost guza nie ma zbyt wiele
miejsca (np. w mózgu) i gdy może on szybko zacząć
uciskać jakieś newralgiczne obszary czy blokować jakieś ważne arterie naszego
ciała.
Po pierwsze, konieczne jest totalne odkwaszenie organizmu (poprawienie
pH "w kierunku" alkalizacji). Komórki rakowe
rozwijają się w kwaśnym środowisku, podczas gdy w prawidłowym środowisku giną http://jakpokonalemraka.blogspot.com/2014/05/to-nie-kwestia-pecha-to-ph.html
Metod jest mnóstwo, można je łatwo
znaleźć w internecie (choćby terapia sodą oczyszczoną).
Po drugie - odpowiednia dieta: dużo warzyw i owoców, zero cukru, najlepiej zero mięsa, zero wysoko
przetworzonej „żywności”, zero białej mąki, zero margaryny, zero sztucznych „wzbogacaczy”
smakowych, zero nasyconych olejów itp. … https://pomocnaraka.pl/poradnia/31/Dieta-przeciw-rakowi Należy pić dużo wody, najlepiej z cytryną (odwodnienie jest w raku szczególnie
szkodliwe!).
Po trzecie - jak najwięcej spokoju i miłości. Pacjentów onkologicznych zabija przede wszystkim strach: https://www.facebook.com/jakpokonalemraka/photos/pb.709974549065436.-2207520000.1406744470./728215740574650/?type=3&theater
Po czwarte – 30 minut
żwawego spaceru dziennie. Można oczywiście uprawiać ćwiczenia fizyczne (byle bez
szaleństw) lub np. skakać na skakance czy trampolinie. Wszystko to sprzyja „rozpędzaniu”
toksycznych blokad w układzie limfatycznym, które są główną przyczyną „raka”.
Źródłem raka jest toksyczność fizyczna (najmniej prawdopodobna), chemiczna (np. niezdrowe odżywianie się
przez lata, narażenie na jakieś toksyczne substancje itp.) oraz psychiczna;
trzeba natychmiast usunąć WSZELKIE źródła tych toksyczności. Jeśli chce
się przeżyć, nie można mówić „ale ja tego nie lubię” czy „ja tego nigdy nie
robiłem (nie jadłem itp.)”. Wybór jest prosty.
Według wielu mądrych specjalistów od raka, w
rozwoju „choroby” największe znaczenie mają urazy psychiczne – traumy, które
mogły się wydarzyć nawet w dzieciństwie i ciągną się za człowiekiem przez całe
życie (proszę przeczytać historię Jobsa: http://jakpokonalemraka.blogspot.com/2014/06/rak-jak-to-dziaa-steve-jobs-i-wszyscy.html
). W moim przypadku też tak było. Nie
wiem, co dręczyło Ciebie (przez całe życie?): toksyczny ojciec? toksyczny mąż?
toksyczny szef? toksyczna praca? Tę (potencjalną) traumę też trzeba usunąć;
powiedziałbym, że w pierwszej kolejności...
Nie da się na dobre wyjść z
choroby bez przetworzenia swojej psychiki! Jestem tego w 100 % pewny.
Chirurgicznie
można usunąć jedynie guza, raka da się usunąć wyłącznie poprzez psychoterapię.
To dlatego
medycyna nie może dać nikomu gwarancji wyzdrowienia. Ona nie potrafi raka wyleczyć.
Raka MOŻNA się pozbyć
raz na zawsze! Zamiast jednak kaleczyć i torturować swoje ciało trzeba wyleczyć swój umysł!
Na
koniec powtórzę coś, co już tutaj mówiłem, a do czego nawiązuje większość próśb
o pomoc:
nie jestem w stanie
wskazać panaceum na raka, bo dużo zależy od indywidualnego przypadku i
konieczny jest bezpośredni kontakt z osobą chorą. Nie da się przeprowadzić terapii
zaocznie…
środa, 25 czerwca 2014
RAK: JAK TO DZIAŁA. STEVE JOBS I (WSZYSCY) INNI.
Na Facebooku zacytowałem
ostatnio Freuda:
"Niewyrażone
emocje nigdy nie umrą. Są zakopane żywcem i objawią się później w brzydszej
postaci".
I dodałem:
„TO WŁAŚNIE TE
EMOCJE SĄ GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ RAKA, STWARDNIENIA ROZSIANEGO, ALKOHOLIZMU,
DEPRESJI, NARKOMANII, OTYŁOŚCI, REUMATOIDALNEGO ZAPALENIA STAWÓW, SAMOBÓJSTW...
WSZYSTKIEGO, CO MA PODŁOŻE PSYCHICZNE”.
Dlaczego
tak uważam? Skłoniła mnie do tego wiedza uzyskana od setek psychologów,
psychiatrów i lekarzy (w tym profesorów nauk medycznych), których wystąpienia
obejrzałem w internecie. Harvard, Stanford, Yale, Berkeley… TED Talks, RSA,
Talks at Google… Każde kolejne wystąpienie coraz szerzej otwierało mi oczy. Dziś
wiem:
OGROMNA
WIĘKSZOŚĆ CHORÓB TO CHOROBY PSYCHOSOMATYCZNE: przyczyny powstają w naszym umyśle,
dopiero potem zaczyna chorować ciało.
Gdzie
jest to chore miejsce w naszej głowie? Częściowo w hipokampie, częściowo w
ciele migdałowatym, częściowo w korze przedczołowej, częściowo w połączeniach
między różnymi „ośrodkami” w naszym mózgu… Ale tak naprawdę źródło chorób
tkwi w naszej podświadomości – w pamięci emocjonalnej, do której nie
mamy bezpośredniego dostępu.
Naszej
świadomości możemy łatwo rozkazywać – kazać jej mniej jeść, nie pić, nie palić,
biegać, zdrowo się odżywiać, kochać bliźnich, nie denerwować się byle czym. I
co? I nic. Dopóki nie przeprogramujemy swojej podświadomości, zostaniemy (=wrócimy)
tam, gdzie byliśmy. Tak samo jest z ogromną większością chorób: dopóki nie
usuniemy ich przyczyn z naszej pamięci emocjonalnej, dopóty będą nas nękać –
nawracać z coraz większą intensywnością (choć może z innym zestawem objawów). W
ostatecznym rozrachunku mogą nas zabić.
Nie
oglądałem filmu o Steve’ie Jobsie. Ale wiem o twórcy Apple’a dostatecznie
wiele, by rozumieć, dlaczego i w jakich okolicznościach zachorował. Wystarczy
uważnie wysłuchać jego wystąpienie w Stanford:
Steve
Jobs nie musiał umrzeć. Uratowałby się, gdyby zamiast kawałka ciała pozbył się
psychicznego „raka”, który zżerał go od środka. To właśnie ten psychiczny „rak”
i konsekwencje medycznej terapii spowodowały jego śmierć. Jak mówi w swoim stanfordzkim
wystąpieniu, był dzieckiem adoptowanym, na dodatek w szczególnych
okolicznościach. Od najwcześniejszego dzieciństwa towarzyszyło mu dotkliwe poczucie
odrzucenia – wszak jego biologiczna matka oddała go obcym. To uczucie
położyło się cieniem na całym jego życiu. Kiedy został odrzucony po raz drugi,
kiedy odebrano mu jego ukochane dziecko – firmę Apple, którą sam stworzył, jego
psychika nie wytrzymała uderzenia „w to samo miejsce” – zaczął rozwijać się w
nim rak. Jobs miał wówczas 30 lat. Jego nowotwór zdiagnozowano dopiero kilkanaście
lat później. Umarł 8 lat po diagnozie. Choroba może rozwijać się latami.
Większość
osób chorych tak naprawdę domyśla się odpowiedzi na pytanie „Dlaczego ja?”.
Stanu tak intensywnego wewnętrznego nieszczęścia nie sposób przegapić. Chcę tu
wyraźnie powiedzieć: rak jest uleczalny! Zamiast jednak kaleczyć swoje
ciało trzeba wyleczyć swój umysł!
Nie
jestem w stanie wskazać panaceum, bo dużo zależy od indywidualnego przypadku (i
konieczny jest bezpośredni kontakt), ale takie potencjalnie ratujące życie przetworzenie
psychiki może się dokonać w ciągu jednego dnia! A skutkiem ubocznym jest
szczęśliwsze życie…
Niemożliwe?
Możliwe J
niedziela, 15 czerwca 2014
CHCESZ WYGRAĆ Z RAKIEM – MUSISZ USUNĄĆ JEGO PRZYCZYNY.
Współczesna
chirurgia bardzo sprawnie usuwa skutki raka. Dwugodzinny zabieg i po kłopocie.
Czy aby na pewno? Czy chirurg da nam oświadczenie na piśmie, że raz na zawsze
mamy spokój? Czy pozostała część świata medycznego jest w stanie o czymś
takim nas zapewnić?...
Zrozumienie
istoty, przyczyn i mechanizmu powstawania raka zajęło mi ponad rok. Kiedy
wreszcie doznałem olśnienia, byłem w stanie euforii. Rozumiecie to? Uświadomić
sobie, że nie jest się ofiarą stojącą na z góry przegranej pozycji, ale panem
sytuacji, od którego zależy wszystko… Mój rak, który był dla mnie –
przez wiele miesięcy – szarżującym nosorożcem, stał się w jednej chwili ujadającym
niegroźnie ratlerkiem, a w końcu ledwie zauważalną biedronką, która na dodatek
wkrótce odleciała J
Wyobrażam
sobie, co czuł Kopernik, zrozumiawszy, że Słońce nie krąży wokół Ziemi, co czuł
Einstein, kiedy „wyświetliła” mu się teoria względności J No
dobrze, zrozumienie przyczyn powstawania raka i odkrycie sposobów wychodzenia z
choroby to może nie ten sam kaliber, prawda?... J A może
właśnie porównywalny, bo przecież to odkrycie może skutecznie zapobiec
milionom jednostkowych tragedii…
Dziś,
po pięciu minutach rozmowy z osobą chorą jestem jej w stanie podać przyczynę,
która doprowadziła do powstania nowotworu. Co automatycznie oznacza ustalenie,
co chory powinien zrobić a czego unikać, aby wyjść z choroby. Robienie
nadal tego samego, co do niej doprowadziło wcześniej czy później spowoduje jej
nawrót. Trzeba usunąć przyczynę!
Skąd
się biorą tzw. „spontaniczne remisje”? To skutek tego, że osoba chora dokonała
ważnego „przewartościowania psychicznego”, które sprowadziło ją z „rakowych
torów”. Innej drogi nie ma.
Wiem,
jak ciężko jest pomóc sobie samemu, kiedy jest się przytłoczonym balastem
choroby i innymi sprawami, które przygniatają nas dzień w dzień. Wydaje nam się
wówczas, że jesteśmy skazani na swój los, że nic nie możemy zrobić… Wydaje
nam się, ale to nieprawda! Możemy nie tylko uratować sobie życie, ale także
uczynić je w przyszłości bardziej szczęśliwym J Ja to
WIEM J
Jestem
w stanie pomóc wyjść z choroby każdej osobie, która nie jest w stadium
terminalnym i ma w miarę wydolny układ odpornościowy. Nie „wyleczyć”
czy „uzdrowić” – właśnie „wyjść z choroby”. Nie jestem lekarzem (ani
bioenergoterapeutą, zielarzem, oferentem „cudownych” specyfików itd.), jestem
tylko człowiekiem, który sam pokonał raka. A teraz wie, jak to robić.
poniedziałek, 9 czerwca 2014
KAŻDY, KTO USŁYSZY DIAGNOZĘ „RAK” MOŻE WYZDROWIEĆ.
To
nieprawda, że na raka może zachorować każdy. Rak nie jest
dziełem przypadku. Ja wiem, dlaczego na swojego zachorowałem, i wiem też,
że na niego solidnie „zapracowałem”, choć tak naprawdę nie było w tym żadnej
mojej winy. Nikt nie jest winny swojego raka! Ale też nie zapada na niego przez
przypadek. Niektórzy ludzie nigdy na raka nie zachorują, mógłbym ich wskazać
palcem. Mógłbym też wskazać tych, których ryzyko zachorowania jest bardzo
wysokie. I wcale nie muszą palić…
Kiedy
medycyna mówi „przyczyna idiopatyczna” tak naprawdę przyznaje się do niewiedzy.
Czy rak istotnie jest chorobą o nieznanym pochodzeniu?... Większość chorych zdaje
sobie sprawę, co ich do niego doprowadziło.
W poprzednim wpisie:
wspomniałem o raku piersi czy raku szyjki macicy. To oczywiście tylko przykłady,
ale jestem pewien, że zdecydowana większość pań rozpozna siebie w tamtym opisie. „Idiopatyczny”?...
Wystarczyłoby, gdyby lekarze zechcieli słuchać swoich pacjentów i nie
nakładali na wszystkie przypadki szablonu wyniesionego z akademii medycznej.
Szacuje
się, że rak jest wart około 160 miliardów dolarów rocznie. Diagnostyka,
terapia, badania naukowe… Co by się stało, gdyby nagle wszyscy pacjenci
onkologiczni wyzdrowieli i gdyby nikt już na raka nie chorował albo gdyby jego
leczenie stało się banalnie proste?... Wyobrażasz sobie te spektakularne
bankructwa firm farmaceutycznych? Wyobraź sobie, kto jeszcze by na tym stracił.
Śmiało, puść wodze wyobraźni…
Skuteczne
lekarstwo na raka przyniosłoby korzyść jedynie chorym! Wielu innym
ludziom i organizacjom ogromnie by zaszkodziło. Czy
którakolwiek firma farmaceutyczna jest naprawdę zainteresowana wynalezieniem skutecznego
leku na raka? Czy którykolwiek z gigantów tego rynku, tzw. „Big Pharma”, jest
zainteresowany upowszechnianiem informacji o naturalnych sposobach leczenia
raka? A czy w brokułach, sodzie oczyszczanej czy pestkach moreli jest jakiś
potencjał biznesowy?...
Niektórzy
twierdzą, że rak w ogóle nie jest chorobą tylko reakcją samoobronną organizmu.
Przyznam, że jest mi to bliskie. Sam co prawda nie leczyłem się, „podpierając”
się takim założeniem, ale jakoś nie trafia mi do przekonania pogląd, że nasze
ciała nas nienawidzą i próbują nas zabić… Czy sądzisz, że Twoje ciało Cię nie
kocha? A skąd by się w nim miały wziąć takie skłonności samobójcze?
Co do
siebie – jestem pewien: nigdy już nie zachoruję na raka. No chyba, że
ktoś mnie celowo napromieniuje (jak w Hiroszimie) lub wstrzyknie mi jakąś bardzo
toksyczną substancję.
niedziela, 1 czerwca 2014
NIE MAM ŻADNYCH WĄTPLIWOŚCI: ZA OGROMNĄ CZĘŚĆ PRZYPADKÓW RAKA ODPOWIADA CHRONICZNY STRES.
Czy
kojarzycie swojego raka z przewlekłym stresem? Ja swojego tak. Wziął się z mojego
poczucia nieszczęścia – z głębokiej niezgody na moją ówczesną sytuację życiową i
z braku dostrzegalnych perspektyw jakichkolwiek zmian.
Powiedziałem
w poprzednim wpisie, że przewlekły stres psychiczny wycieńcza nasz organizm podobnie,
jak wycieńczałoby go nieprzerwane trzymanie nad głową ciężkiej sztangi. Nie
odczuwamy tego aż tak wyraźnie, ale różnicy praktycznie nie ma. I jedno, i
drugie jest dla organizmu ogromnym wydatkiem energetycznym. Możemy
ukrywać psychiczne napięcie przed innymi i uśmiechać się, by pokazać, że
wszystko z nami w porządku, że dajemy radę, że jesteśmy „na fali”, możemy nawet
przez jakiś czas oszukiwać samych siebie, udając, że skurcz w żołądku czy
kołatanie serca to coś nieistotnego, co samo minie. Może nie minąć. Naszego
organizmu nie zdołamy oszukać, bo skąd on niby miałby brać energię do trzymania
tej ciężkiej sztangi?...
Pisałem poprzednio o istotnym
znaczeniu odżywiania się. To oczywiste, wszyscy o tym wiedzą. Ale nawet
najzdrowsza dieta sama z siebie nie zapobiegnie powstaniu raka. Znane są
liczne przypadki osób, które bardzo o siebie pod tym względem dbały, a mimo to
nie ustrzegły się choroby. Choćby
wspomniana przeze mnie Anita Moorjani, która – zanim zachorowała – wręcz obsesyjnie
trzymała się antyrakowej diety. Dziś, siedem lat po swoim „cudownym”
ozdrowieniu, mówi: „To nie rak nas zabija, to my sami siebie zabijamy
jeszcze zanim zachorujemy na raka”. Podkreślę jeszcze raz: robimy to
całkowicie nieświadomie i nie ma w tym żadnej naszej winy!
Weźmy pod
uwagę typowy w Polsce przypadek: pani z rakiem piersi czy z rakiem szyjki
macicy. Co mówi ten rak? Powiem, co wydaje mi się, że może mówić:
-
„Moje dzieciństwo nie
było szczególnie szczęśliwe, nie czułam się prawdziwie kochana; rodzice,
zwłaszcza ojciec, często mieli do mnie o coś pretensję, mówili, że się nie
staram, dawali mi za przykład moje koleżanki; na dodatek kłócili się między
sobą, nie mogłam tego znieść”.
-
„Nie czuję, aby mój mąż
naprawdę nadal mnie kochał; kiedyś był inny – dbał o mnie i mówił, że jestem dla
niego wszystkim; nie docenia tego, co robię dla domu, a ja przecież tak się
staram, o niego, o dzieci, o rodziców; jego matka co rusz wytyka mi jakieś
błędy; czuję się kompletnie niedowartościowana”.
-
„Kiedyś miałam marzenia,
bardzo chciałam je zrealizować. Myślałam, że życie zupełnie inaczej się ułoży. A
dzisiaj co? Wszystko odeszło w dal, moje życie nie ma naprawdę wartości. No tak,
są dzieci, które kocham. Poświęcam się dla nich tak, jak poświęcam się dla
domu. Chciałabym, żeby wszystko było jak najlepiej i bardzo się staram. Ale w
środku czuję pustkę, chciałabym czegoś więcej… O czym ja myślę?! Nie ma na to
szans! Nie wiem, czy chce mi się jeszcze żyć”.
Rak to
wynik kryzysu energetycznego organizmu. Układ immunologiczny jest już
tak osłabiony przez chroniczny stres, że nie ma siły się bronić przed wirusowymi
czy bakteryjnymi infekcjami, przed samorzutnie powstającymi w nas komórkami
nowotworowymi, przed niczym.
Możemy to
zmienić, możemy odbudować nasz układ odpornościowy. Nawet musimy…
Subskrybuj:
Posty (Atom)