środa, 25 czerwca 2014

RAK: JAK TO DZIAŁA. STEVE JOBS I (WSZYSCY) INNI.

Na Facebooku zacytowałem ostatnio Freuda:

"Niewyrażone emocje nigdy nie umrą. Są zakopane żywcem i objawią się później w brzydszej postaci".

I dodałem:
TO WŁAŚNIE TE EMOCJE SĄ GŁÓWNĄ PRZYCZYNĄ RAKA, STWARDNIENIA ROZSIANEGO, ALKOHOLIZMU, DEPRESJI, NARKOMANII, OTYŁOŚCI, REUMATOIDALNEGO ZAPALENIA STAWÓW, SAMOBÓJSTW... WSZYSTKIEGO, CO MA PODŁOŻE PSYCHICZNE”.

Dlaczego tak uważam? Skłoniła mnie do tego wiedza uzyskana od setek psychologów, psychiatrów i lekarzy (w tym profesorów nauk medycznych), których wystąpienia obejrzałem w internecie. Harvard, Stanford, Yale, Berkeley… TED Talks, RSA, Talks at Google… Każde kolejne wystąpienie coraz szerzej otwierało mi oczy. Dziś wiem:

OGROMNA WIĘKSZOŚĆ CHORÓB TO CHOROBY PSYCHOSOMATYCZNE: przyczyny powstają w naszym umyśle, dopiero potem zaczyna chorować ciało.

Gdzie jest to chore miejsce w naszej głowie? Częściowo w hipokampie, częściowo w ciele migdałowatym, częściowo w korze przedczołowej, częściowo w połączeniach między różnymi „ośrodkami” w naszym mózgu… Ale tak naprawdę źródło chorób tkwi w naszej podświadomości – w pamięci emocjonalnej, do której nie mamy bezpośredniego dostępu.

Naszej świadomości możemy łatwo rozkazywać – kazać jej mniej jeść, nie pić, nie palić, biegać, zdrowo się odżywiać, kochać bliźnich, nie denerwować się byle czym. I co? I nic. Dopóki nie przeprogramujemy swojej podświadomości, zostaniemy (=wrócimy) tam, gdzie byliśmy. Tak samo jest z ogromną większością chorób: dopóki nie usuniemy ich przyczyn z naszej pamięci emocjonalnej, dopóty będą nas nękać – nawracać z coraz większą intensywnością (choć może z innym zestawem objawów). W ostatecznym rozrachunku mogą nas zabić.

Nie oglądałem filmu o Steve’ie Jobsie. Ale wiem o twórcy Apple’a dostatecznie wiele, by rozumieć, dlaczego i w jakich okolicznościach zachorował. Wystarczy uważnie wysłuchać jego wystąpienie w Stanford:

Steve Jobs nie musiał umrzeć. Uratowałby się, gdyby zamiast kawałka ciała pozbył się psychicznego „raka”, który zżerał go od środka. To właśnie ten psychiczny „rak” i konsekwencje medycznej terapii spowodowały jego śmierć. Jak mówi w swoim stanfordzkim wystąpieniu, był dzieckiem adoptowanym, na dodatek w szczególnych okolicznościach. Od najwcześniejszego dzieciństwa towarzyszyło mu dotkliwe poczucie odrzucenia – wszak jego biologiczna matka oddała go obcym. To uczucie położyło się cieniem na całym jego życiu. Kiedy został odrzucony po raz drugi, kiedy odebrano mu jego ukochane dziecko – firmę Apple, którą sam stworzył, jego psychika nie wytrzymała uderzenia „w to samo miejsce” – zaczął rozwijać się w nim rak. Jobs miał wówczas 30 lat. Jego nowotwór zdiagnozowano dopiero kilkanaście lat później. Umarł 8 lat po diagnozie. Choroba może rozwijać się latami.

Większość osób chorych tak naprawdę domyśla się odpowiedzi na pytanie „Dlaczego ja?”. Stanu tak intensywnego wewnętrznego nieszczęścia nie sposób przegapić. Chcę tu wyraźnie powiedzieć: rak jest uleczalny! Zamiast jednak kaleczyć swoje ciało trzeba wyleczyć swój umysł!

Nie jestem w stanie wskazać panaceum, bo dużo zależy od indywidualnego przypadku (i konieczny jest bezpośredni kontakt), ale takie potencjalnie ratujące życie przetworzenie psychiki może się dokonać w ciągu jednego dnia! A skutkiem ubocznym jest szczęśliwsze życie…

Niemożliwe? Możliwe J


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz