czwartek, 22 maja 2014

GDYBY SAMA WIEDZA BYŁA WYSTARCZAJĄCA...

Gdyby sama wiedza była wystarczająca, wszyscy bylibyśmy nieporównanie bardziej zdrowi: odżywialibyśmy się racjonalnie, nie palilibyśmy, nie pilibyśmy alkoholu, biegalibyśmy dla zdrowia itd. Wiemy, jak sytuacja wygląda w praktyce. Statystycznie rzecz biorąc, odwrotnie. Co jakiś czas, na fali przypływu wyrzutów sumienia, obiecujemy sobie zmiany. Ale zwykle na tym się kończy, kilka dni później wszystko wraca do „normy”. Aż do następnej fali wyrzutów sumienia albo… do groźnie brzmiącej diagnozy. Wyjątku nie stanowią nawet lekarze, którzy z racji profesji bardzo dobrze zdają sobie  przecież sprawę, co jest zdrowe, a co nie.

W wyniku mojej potyczki z rakiem UDAŁO MI SIĘ ODKRYĆ SEKRET SZYBKIEGO ZANIKU MOTYWACJI I SPOSÓB NA JEJ TRWAŁE WZMOCNIENIE. Dziś nie mam najmniejszego problemu ze zdrowym stylem życia, i to WCALE NIE ZE STRACHU przed powrotem raka. Z radością robię to DLA SIEBIE :) Później wyjaśnię to bliżej (muszę „po drodze”  wytłumaczyć kilka innych rzeczy), na razie powiem jedynie, że KAŻDY CZŁOWIEK może osiągnąć taki „stan łaski” (pewnie część z Was na razie mi w to nie uwierzy, ale nic na to nie poradzę, mogę jedynie prosić o cierpliwość). Stan ten jest SKUTKIEM UBOCZNYM innych, bardziej dogłębnych i fundamentalnych zmian w psychice, które doprowadziły mnie również do tego, że dziś jestem szczęśliwym człowiekiem (choć wcześniej byłem dosyć nieszczęśliwym).

Jaki to ma związek z rakiem? Bezpośredni! Mówię o tym w filmiku, do którego link znajduje się pod moim pierwszym wpisem (na wszelki wypadek zamieszczam ten link jeszcze raz: https://www.youtube.com/watch?v=LAH2QDLdDNg ). Ludzie szczęśliwi żyją długo i szczęśliwie, nieszczęśliwi umierają przedwcześnie. Warto być szczęśliwym :) – wytłumaczę, jak to osiągnąć.

Nawet jeśli myślisz sobie teraz „to jakieś bzdury”, daj sobie szansę. Dwa lata temu ja też bym tak myślał. I myślałbym też, że doskonale znam życie, i że nikt mi nie wmówi, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Cóż… W filmiku wspominam o Anicie Moorjani, która była już w stanie przedśmiertnej śpiączki z powodu chłoniaka, i której guzy wielkości cytryny kompletnie znikły w ciągu miesiąca – ku osłupieniu lekarzy. Co ją uratowało?  PSYCHICZNE ODBLOKOWANIE W STANIE TEJ ŚPIĄCZKI! Przeżyła (tj. jej podświadomość przeżyła, bo ona sama była przecież nieprzytomna) coś, co zdjęło z jej piersi ciężar, który niosła przez całe wcześniejsze życie.

Sama Anita (kocham jej osobowość :)) posługuje się w swoich opowieściach o tym doświadczeniu metaforą o zamocowanej nieruchomo latarce używanej w ogromnym, kompletnie ciemnym magazynie: widzimy tylko to, co znajduje się w snopie światła rzucanego przez latarkę i WYDAJE NAM SIĘ, że obiektywnie i realnie istnieje wyłącznie to, co widzimy. ZOSTALIŚMY ZAPROGRAMOWANI, aby  to widzieć. Czy można zmienić ten program? OCZYWIŚCIE TAK! Jeśli ten program nas faktycznie unieszczęśliwia, nawet NALEŻY go zmienić. Nie sądzisz? Zwłaszcza że TO WŁAŚNIE TEN PROGRAM PRZYCZYNIŁ SIĘ DO POWSTANIA I ROZWOJU NASZEGO RAKA.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz