poniedziałek, 9 czerwca 2014

KAŻDY, KTO USŁYSZY DIAGNOZĘ „RAK” MOŻE WYZDROWIEĆ.

To nieprawda, że na raka może zachorować każdy. Rak nie jest dziełem przypadku. Ja wiem, dlaczego na swojego zachorowałem, i wiem też, że na niego solidnie „zapracowałem”, choć tak naprawdę nie było w tym żadnej mojej winy. Nikt nie jest winny swojego raka! Ale też nie zapada na niego przez przypadek. Niektórzy ludzie nigdy na raka nie zachorują, mógłbym ich wskazać palcem. Mógłbym też wskazać tych, których ryzyko zachorowania jest bardzo wysokie. I wcale nie muszą palić…

Kiedy medycyna mówi „przyczyna idiopatyczna” tak naprawdę przyznaje się do niewiedzy. Czy rak istotnie jest chorobą o nieznanym pochodzeniu?... Większość chorych zdaje sobie sprawę, co ich do niego doprowadziło.
W poprzednim wpisie:
wspomniałem o raku piersi czy raku szyjki macicy. To oczywiście tylko przykłady, ale jestem pewien, że zdecydowana większość  pań rozpozna siebie w tamtym opisie. „Idiopatyczny”?... Wystarczyłoby, gdyby lekarze zechcieli słuchać swoich pacjentów i nie nakładali na wszystkie przypadki szablonu wyniesionego z akademii medycznej.

Szacuje się, że rak jest wart około 160 miliardów dolarów rocznie. Diagnostyka, terapia, badania naukowe… Co by się stało, gdyby nagle wszyscy pacjenci onkologiczni wyzdrowieli i gdyby nikt już na raka nie chorował albo gdyby jego leczenie stało się banalnie proste?... Wyobrażasz sobie te spektakularne bankructwa firm farmaceutycznych? Wyobraź sobie, kto jeszcze by na tym stracił. Śmiało, puść wodze wyobraźni…

Skuteczne lekarstwo na raka przyniosłoby korzyść jedynie chorym! Wielu innym ludziom i organizacjom ogromnie by zaszkodziło. Czy którakolwiek firma farmaceutyczna jest naprawdę zainteresowana wynalezieniem skutecznego leku na raka? Czy którykolwiek z gigantów tego rynku, tzw. „Big Pharma”, jest zainteresowany upowszechnianiem informacji o naturalnych sposobach leczenia raka? A czy w brokułach, sodzie oczyszczanej czy pestkach moreli jest jakiś potencjał biznesowy?...

Niektórzy twierdzą, że rak w ogóle nie jest chorobą tylko reakcją samoobronną organizmu. Przyznam, że jest mi to bliskie. Sam co prawda nie leczyłem się, „podpierając” się takim założeniem, ale jakoś nie trafia mi do przekonania pogląd, że nasze ciała nas nienawidzą i próbują nas zabić… Czy sądzisz, że Twoje ciało Cię nie kocha? A skąd by się w nim miały wziąć takie skłonności samobójcze?

Co do siebie – jestem pewien: nigdy już nie zachoruję na raka. No chyba, że ktoś mnie celowo napromieniuje (jak w Hiroszimie) lub wstrzyknie mi jakąś bardzo toksyczną substancję.

Wiem, jak ustrzec się przed rakiem, i wiem, jak się go pozbyć. KAŻDY, KTO USŁYSZY DIAGNOZĘ „RAK”   M O Ż E WYZDROWIEĆ.

4 komentarze:

  1. Witam, w jakim celu poddał się Pan operacji?, wg Pana teorii to chyba zbyteczna procedura, czy samo zrozumienie ISTOTY choroby i uzdrowienie psyche nie wystarczają?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodnie z moją dzisiejszą wiedzą to istotnie zbyteczna procedura (chyba że umiejscowienie i wielkość guza zagrażają zablokowaniem jakiejś newralgicznej arterii).Kiedy przechodziłem zabieg, nie dysponowałem jeszcze obecną wiedzą. Dziś z pewnością bym się mu nie poddał.

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź.
      Może jednak być tak, że dzięki tym operacjom znalazł się Pan w gronie 50% pacjentów, którym klasyczna medycyna (kwestionowana przez Pana) przynosi pełne wyleczenie. Miał Pan szczęście być w tej grupie, ale nadał Pan swojemu wyzdrowieniu szczególne znaczenie, brał Pan pod uwagę taką możliwość? Nie podważam przekonań, próbuję zrozumieć na czym Pan je opiera. Czy ma Pan dowód, że to autoterapia była skuteczna w Pana przypadku a nie zabieg/-i które Pan przechodził? Można odnieść wrażenie, że to bardziej kwestia wiary niż potwierdzonego "naukowo" wpływu. Pozdrawiam : )

      Usuń
    3. Drogi Panie Anonimowy :) ,
      nie mam żadnego sposobu, żeby Pana przekonać :)
      Tak, ma Pan rację, że to kwestia wiary - ona ma tu ogromnie wiele do rzeczy. Nasza tzw. wiedza w zasadniczym stopniu opiera się na tym, w co nauczono nas wierzyć. Np. w Pana przypadku, że zabiegi medyczne przynoszą wyleczenie w 50 % przypadków :) (skąd wziął Pan te dane). Zabieg chirurgiczny odegrał w moim przypadku rolę placebo - pomógł mi uwierzyć w wyzdrowienie, ale nic więcej. Resztę zrobiłem sam. Gdyby poddano mnie dodatkowo tzw. "chemioterapii" czy "radioterapii", zapewne ten blog by nie istniał, a ja nie miałbym okazji odpowiadać na Pana pytania.
      Pozdrawiam :)
      PS Proszę się ośmielić i podpisać imieniem i nazwiskiem :)

      Usuń