To
nieprawda, że na raka może zachorować każdy. Rak nie jest
dziełem przypadku. Ja wiem, dlaczego na swojego zachorowałem, i wiem też,
że na niego solidnie „zapracowałem”, choć tak naprawdę nie było w tym żadnej
mojej winy. Nikt nie jest winny swojego raka! Ale też nie zapada na niego przez
przypadek. Niektórzy ludzie nigdy na raka nie zachorują, mógłbym ich wskazać
palcem. Mógłbym też wskazać tych, których ryzyko zachorowania jest bardzo
wysokie. I wcale nie muszą palić…
Kiedy
medycyna mówi „przyczyna idiopatyczna” tak naprawdę przyznaje się do niewiedzy.
Czy rak istotnie jest chorobą o nieznanym pochodzeniu?... Większość chorych zdaje
sobie sprawę, co ich do niego doprowadziło.
W poprzednim wpisie:
wspomniałem o raku piersi czy raku szyjki macicy. To oczywiście tylko przykłady,
ale jestem pewien, że zdecydowana większość pań rozpozna siebie w tamtym opisie. „Idiopatyczny”?...
Wystarczyłoby, gdyby lekarze zechcieli słuchać swoich pacjentów i nie
nakładali na wszystkie przypadki szablonu wyniesionego z akademii medycznej.
Szacuje
się, że rak jest wart około 160 miliardów dolarów rocznie. Diagnostyka,
terapia, badania naukowe… Co by się stało, gdyby nagle wszyscy pacjenci
onkologiczni wyzdrowieli i gdyby nikt już na raka nie chorował albo gdyby jego
leczenie stało się banalnie proste?... Wyobrażasz sobie te spektakularne
bankructwa firm farmaceutycznych? Wyobraź sobie, kto jeszcze by na tym stracił.
Śmiało, puść wodze wyobraźni…
Skuteczne
lekarstwo na raka przyniosłoby korzyść jedynie chorym! Wielu innym
ludziom i organizacjom ogromnie by zaszkodziło. Czy
którakolwiek firma farmaceutyczna jest naprawdę zainteresowana wynalezieniem skutecznego
leku na raka? Czy którykolwiek z gigantów tego rynku, tzw. „Big Pharma”, jest
zainteresowany upowszechnianiem informacji o naturalnych sposobach leczenia
raka? A czy w brokułach, sodzie oczyszczanej czy pestkach moreli jest jakiś
potencjał biznesowy?...
Niektórzy
twierdzą, że rak w ogóle nie jest chorobą tylko reakcją samoobronną organizmu.
Przyznam, że jest mi to bliskie. Sam co prawda nie leczyłem się, „podpierając”
się takim założeniem, ale jakoś nie trafia mi do przekonania pogląd, że nasze
ciała nas nienawidzą i próbują nas zabić… Czy sądzisz, że Twoje ciało Cię nie
kocha? A skąd by się w nim miały wziąć takie skłonności samobójcze?
Co do
siebie – jestem pewien: nigdy już nie zachoruję na raka. No chyba, że
ktoś mnie celowo napromieniuje (jak w Hiroszimie) lub wstrzyknie mi jakąś bardzo
toksyczną substancję.
Witam, w jakim celu poddał się Pan operacji?, wg Pana teorii to chyba zbyteczna procedura, czy samo zrozumienie ISTOTY choroby i uzdrowienie psyche nie wystarczają?
OdpowiedzUsuńZgodnie z moją dzisiejszą wiedzą to istotnie zbyteczna procedura (chyba że umiejscowienie i wielkość guza zagrażają zablokowaniem jakiejś newralgicznej arterii).Kiedy przechodziłem zabieg, nie dysponowałem jeszcze obecną wiedzą. Dziś z pewnością bym się mu nie poddał.
UsuńDziękuję za odpowiedź.
UsuńMoże jednak być tak, że dzięki tym operacjom znalazł się Pan w gronie 50% pacjentów, którym klasyczna medycyna (kwestionowana przez Pana) przynosi pełne wyleczenie. Miał Pan szczęście być w tej grupie, ale nadał Pan swojemu wyzdrowieniu szczególne znaczenie, brał Pan pod uwagę taką możliwość? Nie podważam przekonań, próbuję zrozumieć na czym Pan je opiera. Czy ma Pan dowód, że to autoterapia była skuteczna w Pana przypadku a nie zabieg/-i które Pan przechodził? Można odnieść wrażenie, że to bardziej kwestia wiary niż potwierdzonego "naukowo" wpływu. Pozdrawiam : )
Drogi Panie Anonimowy :) ,
Usuńnie mam żadnego sposobu, żeby Pana przekonać :)
Tak, ma Pan rację, że to kwestia wiary - ona ma tu ogromnie wiele do rzeczy. Nasza tzw. wiedza w zasadniczym stopniu opiera się na tym, w co nauczono nas wierzyć. Np. w Pana przypadku, że zabiegi medyczne przynoszą wyleczenie w 50 % przypadków :) (skąd wziął Pan te dane). Zabieg chirurgiczny odegrał w moim przypadku rolę placebo - pomógł mi uwierzyć w wyzdrowienie, ale nic więcej. Resztę zrobiłem sam. Gdyby poddano mnie dodatkowo tzw. "chemioterapii" czy "radioterapii", zapewne ten blog by nie istniał, a ja nie miałbym okazji odpowiadać na Pana pytania.
Pozdrawiam :)
PS Proszę się ośmielić i podpisać imieniem i nazwiskiem :)